Mówi się tyle, że Vilmar był słabym manipulantem i politykiem, ale przypominam, że to on - a nie Sandro - został władcą Deyji i to on wtrącił swojego "politycznego ojca" do więzienia, zwodząc go całkowicie sfingowanym buntem oligarchów nekromanckich. Albo miał więcej szczęścia niż rozumu, albo w rzeczywistości był bardzo bystry - bo żeby udawać tłumoka potrzebny jest nie lada talent.
Na temat ciała Sandro kiedyś długo dyskutowaliśmy z Sauronem. Jest kilka koncepcji, jak wyjaśnić tę nieścisłość, aby nie zburzyć ładu fabularnego. Najbardziej popularną stanowi właśnie kwestia uzyskania ciała za pomocą zaklęć.
Co się zaś tyczy Ethrica, to ex-mentor Sandro nigdy nie był nekromantą ani liszem, tylko czarnoksiężnikiem. Pewnie zwykła zbieżność imion. Aczkolwiek jak pamiętamy, po części pierwszej herosa grupa czarnoksiężników odłączyła się od reszty i poszła w nekromancję (Sandro, Kastore i reszta). Ethric na pewno do nich nie należał, pamiętajmy, że jego drugi uczeń - Jeddite - cechował się swoiście pojmowanym, ale jednak honorem (prawo zemsty itd.). Świadczy o tym, że jego mentor przekazał mu taką właśnie moralność (że Sandro się stoczył, to jego wina), a więc sam był człowiekiem, któremu daleko do nekromanckiej mentalności. A więc tutaj Ethric sam się broni swoją postawą.
Offline
Oto co napisała Jennifer Bullard:
P: Czy Ethric szalony z Might and Magic VI - The Mandate of Heaven był tym samym Ethriciem, który był mistrzem Sandro z Heroes III: The Shadow of Death?
A: Tak, zawsze staraliśmy się powiązać różne gry ze sobą, aby gracze, którzy grali we wszystkie części mogli zobaczyć motywy przewodnie.
Nie zamierzam przyjąć tego faktu do świadomości, zbyt nieudolne i nielogiczne, jak dla mnie.
Offline
Dokładnie, zgadzam się z tobą. To absurdalne i jak wyżej dowiodłem, niemożliwe.
Offline
Generał
Sandro wolał pozostać szarą eminencją na dworze Vilmara i nie zwracać na siebie specjalnej uwagi, by to właśnie Vilmar przyciągał całą uwagę. Czy to był dobry pomysł nie wiem, widzicie, Deyja jest oligarchią magnacką, na czele rzeczywiście stoi król, ale musi on być na tyle silny by zmusić ich do posłuszeństwa. Ci magnaci są głównie potężnymi wampirami/liszami, najpotężniejsi mają kilkaset lat na karku, władają wielką mocą i od dawna bawią się w polityczne gierki. Powodzenia ze zmuszaniem ich do czegokolwiek bez solidnego zaplecza. Sandro to zaplecze posiadał, czyli Płaszcz Nieumarłego Króla i Zbroję Przeklętego. Następnie połączył siły z Vilmarem i wywyższył go na króla, by to na niego głównie spadał "hejt" reszty Deyji. Sandro grał szarą eminencję, ale był wielokrotnie delegowany do dowodzenia armią i kontrolował każdy aspekt. Na pewno zauważono, że Vilmar był tylko marionetką. Sama marionetka zaczęła szukać sposobu uwolnienia się od niewygodnego sojusznika. Sandro szybko to zauważył i wrócił, by przypomnieć Vilmarowi kto tu rządzi. Dalej Sandro poniósł klęskę i stracił swoje fakty. Vilmar w końcu zabłysnął sprytem i zdał sobie sprawę, że teraz ma jedyną szansę by w końcu pozbyć się Sandro. Czemu? Otóż Sandro stracił swoje artefakty, potężną armię i prestiż, co oznaczało że stracił swoje główne argumenty.
Pokonany lisz szybko uknuł plan zemsty, przeciągając na swoją stronę Lorda Haarta, opłacając Nighon (złoto i drewno do budowy tunelów łączących wyspę Nighon z kontynentem) i Eeofol (Pierścień Siarki) by zaatakowały Erathię. Vilmar w międzyczasie zmyślił spisek przeciwko Sandro, który zareagował zgodnie z oczekiwaniami, szybko likwidując opozycję. Wtedy okazało się, że nie było żadnej opozycji. Sandro został niespodziewanie ujęty i zamknięty w lochu.
Sandro był podobno trenowany przez Ethrica z Bracady wg might and magic wiki, ile w tym prawdy nie wiem. Gdyby Ethric pochodził z Bracady to nawet gdyby był Czarnoksiężnikiem to by tłumaczyło jego pewien kręgosłup moralny.
Tu jest też timeline.
http://mightandmagic.wikia.com/wiki/AS
Ostatnio edytowany przez Sauron (2013-12-14 11:48:07)
Offline
Nawet jeśli Vilmar był przez pewien czas marionetką w rękach Sandro, to jednak zdołał wybić się na niezależność (co często bywa trudniejsze niż utrzymanie tejże od samego początku) i w odpowiednim momencie wbić nóż w plecy nekromancie. Jednak jego dominacja nie trwała długo, gdyż sam wkrótce padł ofiarą własnej broni - a mianowicie wskrzeszonego króla Gryphoneharta. Deyja to taki kraj, w którym intryga napędza intrygę, a władza - mimo teoretycznej nieśmiertelności nekromantów - nie jest dawana wiecznie (ba, można się nią nacieszyć stosunkowo krótko, jeśli nie władca nie zapewni sobie dobrych pleców).
Offline