W sumie to masz rację. Nie będę się spierał .
Offline
No i przeszedłem tę kampanię, oto świeży komentarz: fabuła bardzo ciekawa, choć nie posilono się o jej rozbudowanie. Aczkolwiek... co tu rozbudowywać, krwawa jatka i do przodu, cała filozofia . Ale zrobione w sposób niezwykle ciekawy. Każda misja praktycznie ma inny charakter. Pierwsza to czysty pojedynek z czasem i samym sobą, samotny Kilgor zdobywa wojsko i exp w niewielkiej krainie, aby pokonać Ostrego Pazura - pierwszego starożytnego behemota w swoim życiu. Bardzo łatwa i przyjemna mapa, z finałowym potworem (a właściwie całą jego rodziną ) nie było problemów. Druga to mapa jedyna w swoim rodzaju, jeszcze nigdzie indziej nie spotkałem celu misji ,,zabij wszystkie stworzenia na mapie". I dlatego mnie zafascynowała ta mapka, a wybijanie kolejnych stworków okazało się bardzo przyjemne . Ponieważ nie było tutaj żadnych limitów czasowych ani wroga na mapie, misja także nie sprawiła mi większych kłopotów. Od trzeciej zaczynają się schody. Tutaj już mamy do czynienia z trzema potężnymi przeciwnikami, wszyscy startujemy z identycznymi uwarunkowaniami terenowymi i doświadczeniowymi. Tutaj trzeba po prostu ryzykować - jak najszybciej podbić swoją strefę, zebrać armię i ruszać na nieprzyjaciela. Ja miałem w pewnym momencie kryzysową sytuację: ruszyłem na bój na zachód, zająłem Loch w podziemiach i dwa miasta obok centrum mapy, stolica brązowego była już w zasięgu ręki. W tym czasie jednak niebieski złożył mi niezapowiedzianą wizytę: desant z łódki z północy połączony wjazdem od strony bramy granicznej. Zajął tym samym prawie całą moją strefę i stolicę, kwestią czasu był także upadek drugiego mojego miasta. Udało mi się przetrzymać oblężenie i jakoś odparować ataki w tamtym miejscu, w międzyczasie zielony zajął mój loch, a brązowy zabarykadował się w ostatniej Twierdzy, tak że nie mogłem wiele zdziałać. Na szczęście zdołałem Kilgorem wrócić, pobić wrogich herosów (z pomocą innych bohaterów) i odbić strefę. Następnie sprawy toczyły się już po mojej myśli: zająłem w niedługim czasie miasto brązowego i pokonałem jego bolków (po tygodniu ostatni heros-szczur musiał się udać na wygnanie), niedługo później pokonałem ostatecznie niebieskiego i przejąłem jego miasto. Wygrana z zielonym to już była kwestia czasu. Jabarkas dostał ode mnie w łeb w podziemiach, przejąłem jego Twierdzę z karczmą i nie miał już bohaterów. No i potem tylko zająć ostatnie miasto i upragniona wygrana . Świetna misja, spędziłem przy niej ładnych parę godzin dzisiaj, ale warto było.
Finałowe zadanie mnie nie zaskoczyło, aczkolwiek w pewnym momencie się zagapiłem i czas mi upłynął (na szczęście miałem sejvy ). W każdym razie stosunkowo szybko zająłem strefę startową i ruszyłem do przodu (z epicko wyexpionymi bohaterami dało się to zrobić nawet kilkoma goblinami, głównie przy użyciu czarów ). Równie szybko zawitał do mnie wróg i zabił Gird, ale potem dostał łomot i na dzień dobry niebieski stracił dwóch z trzech bohaterów. Potem było dużo ścigania Crag Hacka, bardzo nużącego, ale wszystko dobrze się skończyło. Wcześniej przyzwałem okręt, zabiłem żywiołaki wody, a po pokonaniu Craga na własnej ziemi i uprzednim zajęciu jego miast wbiłem do Boragusa. FB była bardzo ciekawa, aczkolwiek dość łatwo poszło, miałem przykokszonego bohatera i masę wojska (choć nieco mniej, nie licząc beszków, od Winstona). W każdym razie pokonałem go, zrobiłem screena, w następnej kolejce zająłem ostatnie miasto wroga i melduję wykonanie zadania . Ostatni scenariusz też fajny, walka z czasem to ciężka sprawa.
Kampania mi się niezmiernie podobała, poziom trudności już dosyć wysoki, ale do przejścia . Kilgor został królem, dziwnie się czuje, umożliwiając mu zniszczenie Antagarichu ;p.
Offline