Na początku ostrzegam, ze akcja dzieje się dużo później niż wydarzenia z gry Heroes III.

Rozdział 1
Zabrzmiał róg. W rzędzie ustawiło się 4 dorosłych barbarzyńców i jeden młody chłopiec. Słońce pięknie świeciło, a wiatr lekko szturchał trawę i zdejmował z niej kropelki rosy. Wszyscy znajdowali się teraz na łąkach elfów w AvLee. Rozpoczął się turniej polowań, organizowany co 5 lat w innych rejonach kontynentu. Ten turniej jest tradycją Krewlodu od pokoleń. W AvLee są najlepsze zwierzęta, więc dzisiejszy turniej należy do specjalnych. Wszyscy bardzo się cieszą z pozwolenia na polowanie od elfów.
- Turniej czas zacząć! – powiedział elf z wielkim złotym łukiem. – Niech każdy weźmie swoją broń! – wszyscy podeszli do stołu z wieloma łukami.
- Macie do wykorzystania 10 strzał! – powiedział kolejny elf. – Za ich pomocą macie upolować jak najlepsze zwierzę! Można wziąć ze sobą tylko jedno! Czas polowań skończy się, gdy słońce będzie w najwyższym punkcie nieba! Czy wszyscy są gotowi?!
- Tak! – odpowiedziało równo 4 barbarzyńców.
- Gotowy! – odpowiedział chłopiec.
- Rozejść się! – krzyknął kolejny elf. Turniej się rozpoczął.

Gerald, gdyż tak miał na imię chłopiec skradał się cicho po lesie. Zawsze miał przy sobie swój miecz, który dostał w podarunku od ojca, który wyjechał na wojnę 3 lata temu. Młody człowiek nie wiedział, czy jego ojciec jeszcze żyje, czy już dawno zginął w boju.
- Piękny… - powiedział cicho książę, kiedy zobaczył grubego, dużego jelenia pasącego się na łące. Chłopiec wyjął strzałę z pochwy, napiął cięciwę i wycelował w jelenia.
- Jeden strzał… - pomyślał, jednak nim zdążył wystrzelić zobaczył grupę gryfów lecących w stronę Pierpont. Stolicy AvLee.
- Co się mogło stać? – powiedział Gerald w odmęty lasu. Niestety nie było tutaj zbyt wielu Entów. Bez chwili wytchnienia od razu pobiegł do stolicy, nie zwracając już zbytniej uwagi na jelenia. Jego miecz zaczął świecić.


To jest oczywiście jak zawsze krótki wstęp.