Jakimś ekspertem nie jestem, ale z tego, co zdążyłem się usłuchać to spodobał mi się głównie romantyzm - pełen ekspresji i improwizacji, kipiący pasją. Wiele więcej nie napiszę, bo z tego gatunku zwyczajnie lama jestem.
Od siebie mogę jedynie powiedzieć o Apocaliptice, choć zasadniczo powinno wrzucić ją do... metalu. Niemniej są tak charakterystyczni, że wspomnę tu o nich - są to wiolonczeliści, którzy zasłynęli z nagrywania coverów Metalliki i kilku innych zespołów w zmienionej aranżacji i z innymi instrumentami. Kilka próbek ich twórczości:
One (live)
Master of Puppets
Fade to Black
Seek and Destroy (live)
Offline
Romantyzm, powiadasz... Całkiem niezłe utwory z niego wypłynęły, jednak nie wszystkie były takie udane. Twórczości Chopina za bardzo nie lubię, strasznie ponura i nie do ogarnięcia dla zwykłego człowieka. Ofc. koncerty fortepianowe e-moll czy f-moll to popis wirtuozerii, można by także wyszczególnić kilka wyjątkowo przyjemnych sonat czy pieśni. Ale generalnie Chopin mi sie nie podoba tak bardzo jak inni. Poza tym w romantyzmie te opery... jak tego słucham, to widzę światło -_-. Opera to wg mnie najgorszy gatunek utworów klasycznych. A tę beznadziejność potęguje zwykle zerowa dykcja śpiewaków i źle dobrana obsada/kostiumy.
Poza tym od romantyzmu można powiedzieć zaczyna się okres twórców-narkomanów/alkoholików/oblechów, etc. Mało który kompozytor tej epoki nie zażywał czegoś, zwykle żyli w nędzy i przekonaniu, jaki to świat okrutny, a sami go sobie niszczyli. No i ten okres trwa do dziś i to jeszcze w spotęgowanym brzmieniu .
Ale to taki wątek społeczny. Wagner prawdopodobnie dzięki opium (wówczas bardzo popularnej używce) stworzył Pierścień Nibelunga i chyba nikt nie ma wątpliwości, że osiągnął on najwyższy możliwy punkt w muzyce klasycznej. Po jego śmierci wszystko się załamało. Ale tak to już bywa.
Offline
Mathias napisał:
Poza tym od romantyzmu można powiedzieć zaczyna się okres twórców-narkomanów/alkoholików/oblechów, etc. Mało który kompozytor tej epoki nie zażywał czegoś, zwykle żyli w nędzy i przekonaniu, jaki to świat okrutny, a sami go sobie niszczyli. No i ten okres trwa do dziś i to jeszcze w spotęgowanym brzmieniu
Nie zaprzeczam, ale po prostu tworzona przez nich muzyka mi się podoba - i w twórczości romantycznej też widzę pewien... "brud", zamieszanie, właśnie to, czego nie można ogarnąć. Mnie zwyczajnie nudzą klasycystyczne formy, pełna harmonia i tak dalej. Oczywiście nie ma nic na miarę chaosu z Dillingera (akurat tego to i tak słucham w przypadkach ekstremalnych, gdy wszystko wokół mnie nudzi ), ale zawsze coś .
Offline
Rekrut
Kiedyś w Kolegiacie w Pułtusku, był "koncert" (pokaz?) chóru Gregoriańskiego, składał się on z mnichów (zakonników) i księży. Wszyscy mieli brody i magiczne glosy - kiedy zaczęli śpiewać, przeniosłem się w czasie o 1000 lat wstecz. Wspaniałe przeżycie.
Offline
Carl Orff i jego "Carmina Burana" -coś niesamowitego. Tak samo jak Bocelli, który jest dla mnie genialnym artystą. Niesamowity jest oczywiście Joe Hisaishi - szczególnie jego kompozycja do "Księżniczki Mononoke".
Kocham Bacha, podziwiam Mozarta, wywyższam i hołubię Wagnera.
Jestem zakochany w muzyce Karla Jenkinsa.
Mistrzem jest Prokofiev, cudowna muzykę tworzy Grieg. Ehh... długo by wymieniać.
Offline
Chorały gregoriańskie przede wszystkim. Z racji tego, że jestem osobą wierzącą to bardzo silnie działa na mnie taka muzyka. Dalej jak mnie Edvard Grieg i jego genialny Peer Gynt. Świetna sprawa, dodatkowo kocham Lacrimosę Mozarta. Ogólnie przepadam za utworami pisanymi na skrzypce i takie śpiewane a capella przez męski lub żeński chór. Szczególnie Graduał śpiewany podczas Mszy Trydenckiej wprawia mnie w taki nastrój, że odpływam.
Offline
No nareszcie ktoś, kto nie ulega dzisiejszej modzie i nie wstydzi się otwarcie powiedzieć o swojej wierze . Także lubię chorały, aczkolwiek jestem bardziej instrumentalistą, dlatego kocham m. in. symfonie .
Offline
Mathias napisał:
No nareszcie ktoś, kto nie ulega dzisiejszej modzie i nie wstydzi się otwarcie powiedzieć o swojej wierze
"Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie." (Mt 10, 33) - takie proste, ale bardzo sugestywne słowa. Dlaczego mam się wstydzić czegoś, co dla mnie nie jest wstydem? Swoją drogą byłem dzisiaj na Mszy Trydenckiej, o której wspominałem wcześniej. Śpiew żeńskiego chóru wprawia mnie w osłupienie. Coś pięknego.
Offline
Dla miłośników muzyki klasycznej kilka moich ulubionych melodii:
http://www.youtube.com/watch?v=Uzpm9XxbuB8 (serial ,,Horoskop Śmierci", jeden z moich ulubionych)
http://www.youtube.com/watch?v=qZKliJgxUTI (Polonez Husarii K. Dębskiego)
http://www.youtube.com/watch?v=HeaQzfE2kHw (trzy piękne soundtracki, a przy okazji słuchania można się dowiedzieć ciekawych rzeczy o husarii )
http://www.youtube.com/watch?v=8hEY52N_Oo4 (Rota, piękna pieśń z tekstem słynnej lesbijki niestety; Ogólnie polecam kanał Patriotyczne Karaoke)
Offline